Górnik zginął po silnym wstrząsie w Ruchu Bielszowice
Jedna ofiara śmiertelna i sześciu hospitalizowanych to aktualny w piątek rano bilans tragicznego w skutkach wstrząsu, który w czwartek (3 października) po południu wystąpił tysiąc metrów pod ziemią w Ruchu Bielszowice kopalni Ruda w Polskiej Grupie Górniczej.
Centrum wyjątkowo silnego wstrząsu sejsmicznego w czwartek o godz. 15.01, z energią 4x10 do potęgi 7 J, zlokalizowano w okolicy filara ochronnego dla przekopu południowego na poziomie 1000. Sejsmografy cywilne Europejsko-Śródziemnomorskiego Centrum Sejsmologicznego odnotowały wstrząs z magnitudą 2,6.
W zagrożonym rejonie pracowało 17 górników, z których 16 zdołano wyprowadzić na powierzchnię szybem Wygoda przy ul. Przelotowej w Mikołowie. Dwunastu poszkodowanych pracowników do okolicznych szpitali oraz m.in. do specjalistycznego ośrodka w Katowicach-Ochojcu przetransportowały karetki i trzy śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niektórzy z rannych doznali złamań i urazów kręgosłupa. Ze względu na poważniejszy stan jednego z poszkodowanych lekarze postanowili przetransportować go helikopterem do specjalistycznego Centrum Urazowego przy ul. Kopernika w Krakowie. Wieczorem w czwartek do służb kopalni zgłosił się trzynasty pracownik z lżejszymi obrażeniami, którego również postanowiono przewieźć na badania w szpitalu.
- W piątek rano sześciu pracowników opuściło już oddziały szpitalne. Hospitalizowanych pozostaje jeszcze sześciu poszkodowanych – poinformował dyrektor kopalni Bielszowice Krzysztof Kiełbiowski.
Do poszukiwań zaginionego po wstrząsie pracownika skierowano zastępy z kopalnianej stacji Ratownictwa Górniczego. Ratownicy odnaleźli elektryka górniczego w pochylni IIZ pokładu 405. Był nieprzytomny i ranny, przygnieciony stalowymi rurami o średnicy 159 mm do transportu sprężonego powietrza lub wody, które zwieziono pod ziemię przed montażem.
Na miejscu natychmiast podjęto reanimację nieprzytomnego mężczyzny. Trwała bez przerwy aż do przybycia lekarza, który orzekł niestety zgon. Górnik miał 39 lat, osierocił dziecko. Jeszcze w trakcie czynności ratowniczych z informacją o nieszczęśliwym wypadku pojechał do najbliższych poszkodowanego w Rudzie Śl. Bykowinie dyrektor ds. pracowniczych kopalni wraz ze specjalistą psychologiem.
Rodziny pracowników, którzy ucierpieli we wstrząsie otoczone zostały przez PGG wszelką niezbędną opieką i wsparciem (m.in. jeszcze w czwartek dyrekcja kopalni udostępniła służbowy samochód dla bliskich rannego, który leczony jest w Krakowie, pomagając w transporcie).
- Wszystkie rodziny są objęte również naszą opieką i wsparciem psychologów. Zrobimy wszystko ze strony spółki i kopalni, żeby udzielić pełnego możliwego wsparcia - zapewnił wiceszef resortu energii Adam Gawęda, który w dniu tragedii wraz z wojewodą śląskim Jarosławem Wieczorkiem i kierownictwem PGG spotkał się z dziennikarzami na briefingu pod kopalnią w Rudzie Śl.
- Spółka udzieli osobom poszkodowanym i ich rodzinom wszelkiej pomocy, tak jak to zawsze czyni - potwierdził prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala.
Kierownictwo i załoga PGG łączą się w smutku z najbliższymi pracownika, który poniósł śmierć w czwartkowym wstrząsie. Przekazują wyrazy najgłębszego współczucia i zapewniają o gotowości do wsparcia w trudnych chwilach.
Przyczyny i szczegółowe okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach przy udziale przedstawicieli Wyższego Urzędu Górniczego, prokuratury i Państwowej Inspekcji Pracy. Decyzją OUG wstrzymano ruch zakładu górniczego w rejonie wstrząsu. Będą mogły zostać wznowione po wizji lokalnej, którą przeprowadzi zespół ds. rozpoznawania zagrożeń z udziałem ekspertów – ich zadaniem będzie ocena, czy doszło do zniszczeń wyrobisk (z dotychczasowych informacji wynika, że miejscowo mogło dojść do wypiętrzenia spągu, ale w żadnym z wyrobisk nie było zawału).
Udostępnij tę stronę