19 luty 2020

Przyszłość górnictwa może być krótka - rozmowa z Tomaszem Rogalą, prezesem PGG

– Wszyscy doskonale pamiętają 2015 r. i wiedzą, że zbyt wysokie żądania doprowadziły do tego, że Kompania Węglowa stanęła na progu upadłości. Z tą różnicą, że dzisiaj KE gotowa jest za tę upadłość zapłacić... To bardzo istotna zmiana – podkreślił prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala w rozmowie na portalu Silesia24.pl.

Krótko po zakończeniu dwugodzinnego strajku ostrzegawczego w PGG S.A. w poniedziałek (17 lutego), red. Marek Czyż w portalu Silesia24.pl poprosił Tomasza Rogalę, prezesa PGG S.A. o skomentowanie aktualnej sytuacji w górnictwie. Spytał, dlaczego firma nie chce zgodzić się na żądanie 12-procentowej podwyżki płac.

– To kwestia możliwości spółki – wyjaśnił Tomasz Rogala i przypomniał, że od powstania PGG S.A. na fundusz wynagrodzeń skierowano dodatkowo ponad 1,1 mld zł.

– Poważna kwota, biorąc pod uwagę, że PGG istnieje krótko. Zawsze działo się tak, że pieniądze na wynagrodzenia pochodziły z tego, co spółka wypracowała. Natomiast dzisiaj żądania znacznie wykraczają poza możliwości spółki – odparł.

To był kierunek ku upadłości

Co oznaczałaby dla PGG S.A. zgoda na związkowe roszczenia?

– Między innymi konieczność zaprojektowania straty i niemożność obsługi obligacji. Żądana podwyżka kosztowałaby spółkę w zależności od wariantu od 450 do 600 mln zł rocznie. Wynagrodzenia to ponad połowa kosztów spółki. A do spłaty mamy 2 mld zł obligacji (na ten rok przypada 200 mln zł). Dług ten musimy obsłużyć. Zobowiązania pochodzą jeszcze z czasów Kompanii Węglowej, która zadłużała się m.in. po to, by płacić wynagrodzenia swoim pracownikom. To kierunek ku upadłości. Jeżeli będziemy kroczyć drogą przećwiczoną w KW, to pamiętajmy, że skończyła się ona w ostatniej chwili ratowaniem kopalń. Pamiętajmy, że w ostatnim roku przed powstaniem PGG wszystkie aktywa, tworzące dzisiaj spółkę, miały ponad 1,1 mld zł strat! – mówił Tomasz Rogala.

Amunicja dla przeciwników węgla

Jak na taką narrację reagują związkowcy? – pytał dziennikarz.

– Delikatnie mówiąc spotykamy się ze zbyt małym zrozumieniem naszej argumentacji. Apelujemy o to, żeby ją jednak przyjąć. Wszyscy po stronie społecznej doskonale pamiętają 2015 r. i początek 2016 r. Wiedzą, że zbyt wysokie żądania doprowadziły do tego, że KW stanęła na progu upadłości. Z tą różnicą, że dzisiaj Komisja Europejska gotowa jest za tę upadłość zapłacić... To bardzo istotna zmiana. Czekają środki, szacowane obecnie na ok. 2 mld euro, przeznaczone na transformację energetyczną i dekarbonizację, czyli – na likwidację zakładów górniczych. Pokazując na zewnątrz, że nie potrafimy prowadzić działalności, udowadniamy jednocześnie, że powinniśmy wziąć unijne pieniądze, przekwalifikować pracowników i zrealizować plan likwidacji górnictwa – powiedział szef PGG S.A.

– Jeżeli będziemy tworzyli tylko wydatki, których spółka nie będzie w stanie ponieść, to znaczy, że dajemy tylko gotową amunicję wszystkim przeciwnikom węgla. A węgiel nie jest popularny, nie ma dobrej prasy, bardzo trudno jest ocieplać wizerunek branży na zewnątrz. Jeżeli dołożymy do tego narrację Komisji Europejskiej, która oferuje pieniądze na zakończenie działalności, cały obraz dopełnia się – tłumaczył Tomasz Rogala.

Skąd wzięła się zeszłoroczna strata?

Co z was za menedżerowie? – prowadzący rozmowę Marek Czyż dopytywał, skąd wzięła się w wynikach 2019 r. strata finansowa.

Prezes PGG S.A. przekonywał, że różnica między minionym rokiem, a poprzednim (2018 – red.) polega m.in. na wypłacie przez spółkę znacznych świadczeń pracownikom. Dodał też, że PGG S.A. nie działa w próżni: ceny węgla są niskie, a zima ciepła. Spółce udało się w 2019 r. pokryć wszystkie koszty i pozostało jej 88 mln zł.

– Ale wskutek tego, co dzieje się w Unii Europejskiej, w trakcie audytu sprawozdania finansowego biegli stwierdzili, że aktywa węglowe, czyli kopalnie, nie są już w stanie generować tak dużych przychodów, jak wcześniej. Stąd odpis techniczny. Nie oznacza zabrania z firmy gotówki, tylko pokazuje, że górnictwo jest na cenzurowanym i kopalnie nie zarobią tyle, co planowano wcześniej - tłumaczył Tomasz Rogala, wyliczając, że w ostatnim czasie m.in. ogłoszono plan gospodarki neutralnej emisyjnie, nowy Zielony Ład, projekt wydatkowania ok. stu miliardów euro dla Polski m.in. po to, by zamykać kopalnie węgla.

– Jesteśmy w zupełnie innej rzeczywistości niż w 2018 r. i wcześniej. Nie pozwala nam ona na atak, a zmusza do ostrożności. Musimy dzisiaj chronić branżę. Korzystać z tego, że rząd udziela nam wsparcia i koncentrować się na restrukturyzacji naszych aktywów - kopalń, żeby mniejsze koszty stały się źródłem większych przychodów, a także wynagrodzeń pracowników - wyjaśniał prezes PGG S.A.

Czy górnictwo ma przyszłość? Moży być krótka...

Funkcjonują przeciwstawne wersje na temat przyszłości górnictwa – przypomniał dziennikarz. Jedni twierdzą, że węgla w Polsce starczy na dwieście lat, inni, że trzeba pogodzić się i odejść. Kto ma rację? – dopytywał.

– Zależy od tego, jaki konsensus ustalimy ze stroną społeczną – odparł Tomasz Rogala i przypomniał, że mowa o niespełna 42 tys. pracowników, których płace generują połowę kosztów spółki.

– Jeżeli roszczenia pracowników będą zbyt daleko posunięte, niezwiązane z efektywnością, to przyszłość górnictwa będzie bardzo krótka... - przestrzegł.

– Jeżeli będziemy umieli znaleźć porozumienie, skoncentrować się na naszych wewnętrznych działaniach organizacyjnych, które wymagają ustępstw po jednej i drugiej stronie, to na pewno możemy w średniej perspektywie szacować funkcjonowanie sektora w naszym kraju - ocenił Tomasz Rogala.

Dodał, że na zewnątrz branży tanieją w stosunku do węgla źródła alternatywne.

– Musimy to dostrzegać. Nie miejmy wątpliwości, że postawiony przed wyborem klient, wskaże tańszy produkt. Dlatego musimy się skupić na wewnętrznej zmianie naszej spółki, bo samo kierowanie żądań na zewnątrz nikomu nie służy – podkreślił prezes PGG S.A.

Nie dzielmy na "nasze" i "wasze"!

Czy to znaczy: „Musimy razem obronić polskie górnictwo? Bo waszymi żądaniami...” - podsumowywał prowadzący. Rozmówca uzupełnił:

- Nie chciałbym dzielić na „wasze-nasze”. Nadal wszyscy jesteśmy wynagradzani przez to samo przedsiębiorstwo. I albo będziemy o nie dbać, albo doprowadzimy do tego, ze spór negatywnie wpłynie na całość firmy – doprecyzował Tomasz Rogala.

Dopytywany, w jaki sposób spółka rozdysponuje operacyjny zysk, powtórzył, że trzeba uregulować zobowiązania, ciążące na firmie. A także zabezpieczyć środki na trudniejsze czasy w przyszłości. Podobnie jak w gospodarstwie domowym, nie wolno wydawać natychmiast i w całości, cokolwiek się pojawi, zamiast odkładać część na czarną godzinę. Tym bardziej nie wolno pójść po długi, żeby „kupić sobie coś na tu i teraz”.

Czy inwestycje mają sens?

Po co PGG S.A. wydała na inwestycje rekordowe 3 mld zł, jeśli rosną zwały węgla? – pytał Marek Czyż.

– Po to, żeby produkować ok. 30 mln t węgla rocznie, żeby móc zatrudniać 42 tys. ludzi i żeby każdego 10. dnia miesiąca móc wypłacić wynagrodzenia plus barbórkę, plus nagrodę 14. pensji… - uzasadnił prezes PGG S.A. Podkreślił, że węgiel na zwałach to problem dotyczący raczej odbiorów i określenia, jak będzie wyglądało przyszłe zapotrzebowanie.

– Jest to na pewno ważny punkt na osi problemów, ale na pewno poradzimy sobie z tym elementem. Zwały nie rosną już, ich wielkość uległa „zamrożeniu”. Trudniejsze będzie mocne budowanie się kosztów. I nie jest to kwestia, kto komu ustąpi w sporze. Pracujemy stale, żeby przekonać do naszych argumentów, do takiego sposobu postępowania, który uważamy za rozsądny i zrównoważony. Myślę, że dogadamy się - powiedział Tomasz Rogala.

Wielu czeka na likwidację górnictwa

Na zakończenie rozmowy z Markiem Czyżem w portalu silesia24.pl prezes Polskiej Grupy Górniczej podkreślił, że dla górnictwa węglowego nie ma obecnie korzystnej, ani dobrej perspektywy. Bo jedyna, jaka istnieje w otoczeniu branży, polega z perspektywy UE na określeniu daty zakończenia działalności kopalń.

– Im szybciej, tym lepiej… My w spółce mamy dzisiaj skupić się na tym, żeby uzasadnić, usprawiedliwić jak najdłuższe funkcjonowanie branży. Przez to, że pokrywa ona swoje koszty funkcjonowania, nie przynosi strat, polepsza swój wizerunek. Rozumiem, że protesty i strajki wynikają z uprawnień związkowych, ale nie są to dziś działania, które poprawiają wizerunek branży. Potwierdzają wersję oponentów i krytyków, którzy mówią górnictwu: „Nie dacie rady! Proponujemy wam wiatraki, zielone miejsca pracy. Zmieńcie działalność. To jest rozwiązanie”. Pamiętajmy o tym! – zaapelował Tomasz Rogala.