22 wrzesień 2021

"Górnictwo i transformacja" - szef PGG S.A. na XIII Europejskim Kongresie Gospodarczym

- Wyraźnie widać, że w najbliższym okresie zabraknie nam mocy w systemie elektroenergetycznym. Albo będziemy importować energię, albo nadal, i to bez względu na sprawność jednostek energetycznych, spalany będzie węgiel – ocenił prezes PGG S.A. Tomasz Rogala podczas panelu „Górnictwo i transformacja”, który odbył się w środę na XIII Europejskim Kongresie Gospodarczym.

W dyskusji o przyszłości sektora węglowego uczestniczyli, obok szefa Polskiej Grupy Górniczej, Stanisław Prusek - dyrektor naczelny Głównego Instytutu Górnictwa, Janusz Steinhoff - przewodniczący rady Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, b. wicepremier i minister gospodarki (1997-2001), europoseł Grzegorz Tobiszowski - b. wiceminister energii (2015-2019), Sebastian Bartos - wiceprezes ds. handlu JSW S.A., Dawid Gruszczyk - wiceprezes ds. sprzedaży Famur S.A. i Tomasz Jurkanis - partner w spółce doradczej McKinsey.

Tomasz Rogala przypomniał, że cykl inwestycyjny nowych jednostek energetycznych wynosi ok. 10 lat, a zatem już wkrótce należałoby podpisywać umowy o realizacji inwestycji, które zastąpią źródła węglowe (sterowalne moce gazowe lub jądrowe).

- W przypadku nagłego deficytu energii nastąpi odpalenie jednostek węglowych, tak jak stało się to niedawno w Wielkiej Brytanii - zauważył szef PGG S.A.

- Jeżeli chodzi o węgiel energetyczny, to w przypadku Polski mówimy o zaledwie 1 proc. światowej produkcji. Jako przedsiębiorstwo możemy się oczywiście dostosować do nowych warunków i legislacji. Tylko, że nie mamy już do czynienia z rynkiem, lecz z decyzjami politycznymi o konsekwencjach ekonomicznych. Otóż dziś 60 proc. kosztów 1MWh elektryczności stanowi podatek od CO2. Takie podatki charakterystyczne są dla towarów luksusowych, używek, wyrobów spirytusowych czy tytoniowych! – podkreślił Tomasz Rogala.

- Bardzo trudno w głębinowym zakładzie górniczym mitygować zmianę, polegającą na wzroście ceny CO2 z 25 do 60 a w planach do 90 euro za tonę. Trudno spełnić oczekiwania energetyki, że cena węgla zrównoważy wzrost kosztów CO2. Trudno oczekiwać, że przedsiębiorstwo górnicze zneutralizuje ryzyko zmiany zapotrzebowania na węgiel na poziomie 25-30 proc. produkcjirok do roku – objaśniał prezes PGG S.A.

- Rynek węgla, którego byt określono na dwadzieścia kilka lat, nie jest już rozwojowy, lecz degresywny. Klienci odchodzą z niego, co jest bardzo odczuwalne dla przedsiębiorstw górniczych. Dlatego wszelkie duże wahania (wzrost zapotrzebowania na energię i redukcja mocy produkcyjnych w kopalniach - przyp. red.) de facto przenoszą Polskę albo w obszar importu energii albo paliw stałych – dodał Tomasz Rogala.

- Przyjęto decyzję polityczną o dekarbonizacji, o usunięciu sektora górniczego z Europy. W związku z tym wszystko, co dzieje się wokół tego przemysłu, powinno umożliwić jego zamknięcie w przewidywanym terminie, a także pozwolić na wymianę źródeł energii na nowe, które rzeczywiście będą bardziej konkurencyjne, czyli tańsze dla klienta. Tak się jednak nie dzieje – mówił Tomasz Rogala.

Przypomniał, że dziś ceny spotowe energii elektrycznej na rynku w Europie wynoszą 450 zł w Polsce, ale już 750 zł w Niemczech czy Austrii oraz aż 2000 zł w Wielkiej Brytanii. Państwa z wysokimi cenami energii mają bardzo wysoki udział OZE i gazu w miksie energetycznym. Należy spodziewać się, że proponowane przez Komisję Europejską narzędzia spowodują, że ceny energii wzrastać będą również w Polsce.

Szef PGG S.A. przypomniał, że zgodnie z umową społeczną w ciągu najbliższych kilkunastu lat spółka, której kopalnie w 2020 r. wydobyły niespełna 24,5 mln t węgla, powinna zredukować zdolności produkcyjne o 13 mln t. Jest to odpowiednik 25-26 TWh elektryczności, co oznacza ok. 8 GW mocy zainstalowanych w systemie elektroenergetycznym. Natomiast znane obecnie inwestycje pokryją tylko ok. 2,5 GW.

W galerii: panel dyskusyjny "Górnictwo i transformacja", XIII Europejski Kongres Gospodarczy, Katowice, MCK, środa 22 września 2021 r. (zdjęcia: wig-PGG S.A.)